Manipulacje w tachografie zdarzają się coraz rzadziej. Częste kontrole na drogach i znacznie wyższe kary skutecznie zniechęcają do tego typu praktyk. Jednak mimo to, nie udało się w pełni wyeliminować incydentów polegających na montowaniu urządzeń zakłócających pracę tachografów. Co w sytuacji, gdy podczas kontroli ujawnione zostanie ich użycie? Karany jest kierowca czy firma? W jaki sposób wykrywa się naruszenia?
Magnes, pendrive, filmiki instruktażowe i sugestie na forach internetowych – sposobów na oszukanie rejestratorów jazdy jest wiele. Amatorów tego typu rozwiązań, które jednocześnie można nazwać również oszustwami, jest w naszym kraju wielu. Opłacalność takich działań rozstrzygana jest dopiero na etapie kontroli – i jednocześnie kończy się fiaskiem.
Kto jest winny manipulacji?
Jak mówi prawo i orzeczenia sądu w podobnych sprawach – przedsiębiorstwo ponosi pełną odpowiedzialność za tego typu wykroczenia, czyli pojawienie się w pojeździe elementów lub urządzeń, które mogą wpływać na pracę tachografu. – W tym wypadku przedsiębiorstwo musi liczyć się z karą do 5000 zł. To właśnie na firmie ciąży odpowiedzialność za oddelegowanie w trasę pojazdu, który nie tylko jest w pełni sprawny technicznie, ale i nie posiada żadnych niedozwolonych urządzeń. Jednak to nie koniec – wizja kolejnej kary ciąży również na osobie zarządzającej transportem. Tutaj przewidywana kara sięga 2000 zł. – mówi Mariusz Hendzel, ekspert kancelarii transportowej ITD-PIP. Dlaczego największa kara jest przypisana dla przedsiębiorstwa? To właśnie ten podmiot odpowiedzialny jest za zorganizowanie kursów i jednocześnie jest zobowiązany do tego, aby zaplanować trasę w sposób taki, aby uwzględniała ona postoje i odpoczynki kierowcy. Jeżeli planowanie takich działań jest poprawne, nie ma potrzeby szukania alternatywnych i jednocześnie niezgodnych z prawem rozwiązań. Ponadto przedsiębiorstwo transportowe musi liczyć się z ryzykiem utraty dobrej reputacji, co w konsekwencji może nawet oznaczać odebranie licencji. W przypadku, gdy pojazd, w którym wykryto nieprawidłowości, weźmie udział w wypadku, czy też kolizji drogowej, ubezpieczyciel będzie miał podstawę do niewypłacenia odszkodowania. Wiąże się to z dużymi kosztami po stronie przedsiębiorstwa, gdyż pokrycie kosztów może obejmować nie tylko uszkodzenia pojazdów, ale i odszkodowania dla uczestników zdarzenia. Z dodatkowych kosztów, z którymi należy się liczyć, można wymienić jeszcze pokontrolną wizytę w warsztacie w celu weryfikacji prawidłowego działania urządzenia. Nie zapominajmy również o otrzymaniu 5 punktów w systemie oceny ryzyka, co wiąże się z prawdopodobieństwem kontroli w firmie w najbliższym czasie.
Kosztowny kwitek również dla kierowcy?
Czy tylko przedsiębiorstwo musi liczyć się z karami? Prawdą jest, że to właśnie firma otrzyma najbardziej kosztowny mandat, jednak podczas kontroli nie zostanie pominięty również i kierowca. – Również kierowca zobowiązany jest do tego, aby dołożyć wszelkich starań, aby przebieg trasy był w pełni monitorowany. Jeżeli kontrola wykaże, że tachograf nie zarejestrował wszystkich wydarzeń, także kierowca otrzyma dotkliwy mandat w kwocie 2000 zł. Mowa tutaj oczywiście o Polsce, natomiast w przypadku krajów europejskich, należy liczyć się z kwotą rzędu kilkunastu tysięcy euro – kontynuuje Mariusz Hendzel, ekspert kancelarii transportowej ITD-PIP. Poza tym kierowca może spodziewać się obowiązkowego odebrania odpoczynku dziennego lub nawet tygodniowego poprzez skierowanie go na strzeżony parking. Sytuacja znacznie się komplikuje, jeżeli kierowca nie przyznaje się do dokonywania manipulacji w urządzeniu, w którym kontrola wykazała pewne nieprawidłowości zapisu. W tym wypadku, czyli za poświadczenie nieprawdy, może zostać skierowany wniosek do prokuratury, którego następstwem może być pozbawienie wolności nawet do lat 3. Warto zauważyć, że w niektórych krajach stwierdzenie nieprawidłowości w pracy tachografu może doprowadzić do czasowego aresztu. Jedna z najtrudniejszych sytuacji ma miejsce wówczas, gdy pojazd, w którym wykryto ingerencję w zapis tachografu, bierze udział w wypadku drogowym. Policja, podczas badania sprawy nie jest w stanie zdiagnozować, czy kierowca stosował się do nakazu odebrania stosownych odpoczynków i czy był w pełni sił podczas wykonywania przewozu. Jednocześnie należy zauważyć, że sama kontrola w sytuacji, kiedy doszło do manipulacji, trwa znacznie dłużej – biorąc pod uwagę restrykcyjne nakazy odpoczynków i specyfikę branży transportowej, każda minuta odgrywa kluczową rolę i rzutuje na całokształt zrealizowanego kursu.
Inspektora nie oszukasz
Niemalże od 2009 roku właśnie tego typu wykroczenia są głównym powodem przeprowadzonych kontroli zarówno w siedzibach firm jak i na drogach. W sprawę zaangażowała się również Komisja Europejska poprzez wydanie w dniu 23 stycznia 2009 r. zaleceń w zakresie najlepszych praktyk podczas kontroli urządzeń rejestrujących. Sposoby umożliwiające wykrycie manipulacji w tachografie są różne w zależności od kraju. Jednak w wielu państwach taka kontrola polega na porównaniu dokumentów przewozowych kierowcy właśnie z zapisami z tachografu. W naszym nadwiślańskim kraju, inspektorzy dodatkowo korzystają z systemu Viatoll oraz punktów preselekcji pojazdów. W Holandii spotkamy się z odczytem danych z komputera pokładowego i ich szczegółowej analizie pod względem sygnałów potwierdzających jazdę ciężarówki w porównaniu z odpoczynkami widniejącymi w tachografie. Natomiast w Wielkiej Brytanii, podobnie jak w Polsce, korzysta się z systemów poboru opłat i otrzymane dane poddaje się analizie wraz z zapisem przebytych kilometrów w tachografie oraz samą trasą.
Wydawać by się mogło, że problem manipulowania danymi rozwiąże samo pojawienie się tachografów cyfrowych – niestety stosowane praktyki zakłócania pracy potwierdzają, że samo urządzenie stanowi zbyt małe zabezpieczenie. Dlatego też, zgodnie z zapisami widniejącymi w rozporządzeniu nr 165/2014, na rynku pojawią się nowe modele tachografów. Zostaną one wyposażone w satelitarny system lokalizacji. Pozwoli to na uzyskanie dokładnych informacji nt. pozycji pojazdu (ewidencja w ruchu oraz postoju). Mowa jest również o mechanizmie umożliwiającym bezpośrednie i bezprzewodowe przekazywanie danych inspektorom.
Pozorne oszczędności, które mogą popychać niektórych do dopuszczania się manipulacji w urządzeniach rejestrujących, wiążą się z ryzykiem nie tylko finansowym, ale i utratą dobrej reputacji przedsiębiorstwa. Zważywszy na dodatkowe utrudnienia w roszczeniach wobec ubezpieczyciela w razie kolizji, czas przeznaczony na przedłużoną kontrolę i kary zarówno dla kierowcy, firmy jak i osoby odpowiedzialnej za transport, takie działania w postaci ingerencji w rejestrator są nieopłacalne.